Małgorzata Szewczyk: Nasz jest Dante!

O tym, że Boska komedia to dzieło nieśmiertelne, byli przekonani już współcześni Dantego. Niewielu jednak wie, że po wiekach inspirowało też papieży.

„W życia wędrówce, na połowie czasu,/ straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,/ w głębi ciemnego znalazłem się lasu” − od tej sugestywnej sceny rozpoczyna się poemat pewnego Florentczyka, będący inspiracją dla literatów, literaturoznawców, tłumaczy, ale i dla XX-wiecznych… papieży. Jak z należytym respektem, choć bez niepotrzebnego patosu, zmierzyć się z postacią Dantego Alighieri i jego nieśmiertelną Boską komedią w 750. rocznicę urodzin wielkiego poety, który do końca życia nie powrócił do ukochanej Florencji? Możemy sięgnąć po dzieła średniowiecznych miniaturzystów, którzy malowali go z upodobaniem na tle góry czyśćcowej, nad którą świecą cztery gwiazdy, a z dziury ziemi wyrastają… paskudne nogi Lucyfera. A może, jak przekonują jego rodacy, chcąc zrozumieć Dantego, trzeba być Włochem, najlepiej Florentczykiem i katolikiem?
O autorze Boskiej komedii i samym dziele napisano już wiele.

Zachwycano się Dantem jako wielkim poetą religijnym, który ocalił najwartościowsze elementy starożytności i średniowiecza, podkreślano kunszt języka, dantejski realizm, sławiono pomysłowość i nowatorskość formy i zawartych w nim treści, przekraczające horyzonty swej epoki.

Sam Dante definiował komedię w kontraście do wzniosłej tragedii, jaką była dla niego Eneida, jako kompozycję o skromnym temacie i stylu, i charakterystycznym, pogodnym zakończeniu.
 
Wędrówka przed oblicze Boga
Jest rok 1300. Trzydziestopięcioletni pielgrzym Dante, „straciwszy z oczu szlak”, przerażony rozpoczyna poszukiwanie zagubionej drogi. Przed wędrowcem stają trzy tajemnicze zwierzęta: pantera, lew i wilczyca – alegoryczne przedstawienie trzech grzesznych pokus czyhających na człowieka: rozwiązłości, pychy i chciwości. Z opresji ratuje go literacki mistrz – Wergiliusz, który oznajmia mu, że z polecenia Boga będzie jego przewodnikiem po zaświatach. Tak rozpoczyna się jedna z najbardziej znanych w historii kultury europejskiej podróży, historii duchowej przemiany człowieka, obraz upadku na dno grzechu i jego powolnego dźwigania się z Bożą pomocą ku świętości i oczyszczeniu. Droga, którą pokonał Dante w formie fantastycznej wędrówki po zaświatach, była zgodna z koncepcjami religijnymi średniowiecza. Kto raz wybrał się w drogę, ten wiedział, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Jeżeli było to pielgrzymowanie z Bogiem, wówczas wystarczyło zawierzenie, modlitwa i kontemplacja. Taka droga kształtuje człowieka, ukierunkowuje go na Boga, wprowadza w obszar ćwiczeń duchowych.
Dante podąża za Wergiliuszem, poetą będącym uosobieniem rozumu. Dociera do przedpiekła, by pokonać dziewięć kręgów mąk, gdzie na samym dnie przebywa Lucyfer. Poeta zakładał, że czyścieć jest górą, wokół której rozmieszczone są – zgodnie ze swoimi przewinieniami – pokutujące dusze. Wędrując z Wergiliuszem po królestwie zaświatów spiralą wokół stożka góry, spotyka ludzi zmarłych nagłą śmiercią, obserwuje pokutujące dusze książąt i władców. Mija te, które pokutowały za pychę, zawiść, gniew, lenistwo, skąpstwo, żarłoczność, zmysłowość. Na współczesnym człowieku wizja ta być może nie robi już żadnego wrażenia. No, może wywołuje lekki uśmiech z plastycznych obrazów utrwalonych przez Florentczyka.
Ale my idąc dalej za Dantem i jego przewodnikami − Beatrycze, a potem św. Bernardem z Clairvaux − sięgamy radości raju, słuchając, jak ukochana wyjaśnia Dantemu, niemal jak dziecku, różne mądre zawiłości i czekając, aż Florentczyk dotrze do ostatecznego celu swej wędrówki − przed oblicze Boga. Bo poeta, nawet będąc w raju, nie buja w obłokach, gdyż wie, że „Tam rozpoznamy, w co dziś tylko wierzem, bez argumentów, lecz samoprześwitu, jak pierwsze prawdy, z który wiedzę bierzem”.
 
Poezja, co zmienia człowieka
Współcześni Dantego byli przekonani, że Boska komedia to dzieło nieśmiertelne. Wielu uważało, że tchnie mistycyzmem. Trzeba jasno powiedzieć, że jeżeli Dante napisał swoje dzieło po to, by oddać hołd ukochanej Beatrycze Portinari, to na pewno osiągnął swój cel. Uważny czytelnik dostrzeże też istotę ideową dzieła − sublimację idealnej miłości, owocującą zbliżeniem do Boga. Na tę drugą cechę wskazywali też papieże XX stulecia, odwołując się do dzieła Florentczyka.
Na początku XX w. Benedykt XV poświęcił mu osobną encyklikę In praeclara summorum, podkreślając w niej, jak bardzo florencki poeta inspirował się w swej twórczości wiarą chrześcijańską i choć bywa krytyczny w stosunku do papieży swojej epoki i duchowieństwa nieumiejącego sprostać zadaniom w wypełnianiu misji, to nie czyni tego z pozycji mentora, a człowieka zatroskanego o dobro Kościoła. Zaznaczył też głębokie więzy między Dantem pochodzącym z rodu propapieskiej partii gwelfów a Stolicą Apostolską. Przełom wieków XIII i XIV to na Półwyspie Apenińskim czas bratobójczej walki między cesarstwem a papiestwem. Po zakończeniu walk partia gwelfów podzieliła się na dwa obozy: Gwelfów Białych i Gwelfów Czarnych. Od zemsty tych drugich uchronił Dantego sam papież, do którego udał się z poselstwem. Został jednak oskarżony, skazany na grzywnę i dwa lata wygnania. Do końca życia nie ugiął się jednak i nie skorzystał z amnestii. Okupił to jednak błąkaniem się po włoskich dworach. Nigdy nie powrócił do swojego rodzinnego miasta. Zmarł w Rawennie w nocy z 13 na 14 września 1321 r., wkrótce po zakończeniu pisania Boskiej komedii.
Z okazji 700-lecia urodzin Dantego Paweł VI zadedykował mu list apostolski Altissimi cantus, publikując go dokładnie w przeddzień zakończenia Soboru Watykańskiego II i wręczając każdemu z ojców soborowych w darze egzemplarz Boskiej komedii „niczym tekst sakralny do medytacji”. „Nasz jest Dante! Nasz, czyli, wiary katolickiej. Jego poezja jest w stanie radykalnie zmienić człowieka, przeprowadzić go z zamętu do mądrości, z grzechu do świętości, z nędzy do szczęścia, z przerażającej kontemplacji piekła do błogosławionej wizji raju” − pisał papież w dokumencie.
Trzydzieści lat później po Dantego sięgnie też Benedykt XVI, przygotowując na przykład katechezę o maryjności św. Bernarda z Clairvaux. Co ciekawe, papież senior przyznał, że dzieło Florentczyka było dla niego inspiracją do napisania encykliki Deus caritas est.  – Chciałem spróbować wyrazić w naszych czasach i dla dobra naszej egzystencji to, co Dante w swej wizji zawarł w sposób tak śmiały. W „Raju” mówi on o „wzroku”, który „nabierał sił”, kiedy widział światło, z którego centrum wyłaniała się twarz Chrystusa, a On patrzył i zmieniał się − tłumaczył papież podczas spotkania z uczestnikami międzynarodowego kongresu zorganizowanego przez Papieską Radę „Cor Unum”.
Dziś, w jubileuszowym roku obchodów 750-lecia urodzin twórcy Boskiej komedii, uwagę poświęca mu również papież Franciszek. Choć sam poeta nad bramą wiecznego przybytku cierpienia umieścił napis: „Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie”, to papież z Argentyny w przesłaniu na uroczystości inaugurujące jubileusz poety w Senacie Włoch nazwał go prorokiem nadziei oraz orędownikiem możliwości uratowania się, wyzwolenia, głębokiej przemiany każdego mężczyzny i kobiety, całej ludzkości. Przekonuje, że Dante zachęca nas do tego, by „odnaleźć zagubiony i zatarty sens naszego ludzkiego dążenia i mieć nadzieję na ponowne zobaczenie świetlistego horyzontu, na którym rozbłyska w pełni godność osoby ludzkiej”. Podkreślił też „najwyższą uniwersalną wartość” twórczości artysty z Florencji, który „ma wciąż wiele do powiedzenia i zaoferowania poprzez swe nieśmiertelne dzieła”.
Czytanie Dantego to wszak wielka przygoda ducha i intelektu i wznoszenie się ku najwyższemu celowi: „Dalej fantazja moja nie nadąży/ A już wtórzyła pragnieniu i woli/ jak koło, które w parze z kołem krąży/ Miłość co wprawia w ruch słońce i gwiazdy”.

Za: przewodnik-katolicki.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *