Et conculcabis leonem et draconem
Super aspidem et basiliscum ambulabis,
et conculcabis leonem et draconem.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać
Ps 91, 13
Aż do minionego stulecia wolnomyśliciele mogli upowszechniać swe idee, przepojone masońskimi zasadami i retoryką, bowiem ciało społeczne nie posiadało liberalnego charakteru; mogli oni w niedzielę wystawać przed kościołami podczas gdy ich żony i dzieci udawały się na Msze, otrzymywały katechezę, były pouczane przez Kościół i państwo w zakresie zasad moralnych i podzielanych wartości: szczerości, poczucia obowiązku i miłości względem ojczyzny. Mogli oni wysyłać miliony młodych istnień na śmierć w trakcie wojny w imię ideałów, które wciąż były powiązane ze światem co do istoty chrześcijańskim, a nawet głęboko katolickim i rzymskim. Ze światem, w którym nasi żołnierze na froncie odmawiali różaniec, modlili się za swoich ukochanych i za ukochane Włochy, ziemię pobłogosławioną przez Opatrzność, będącą kolebką cywilizacji, w której to mieści się Stolica Apostolska.
Wskutek koniecznej, nieuniknionej zmiany pokoleń, znaleźliśmy sięwięc w obecnej sytuacji, w której cała klasa rządząca ukształtowana została przez liberalną szkołę myśli, masońską ideologię, religijny indyferentyzm, świecki charakter państwa i – następujący konsekwentnie – moralny kryzys narodu. Dekady indoktrynacji wymazały religijne i moralne dziedzictwo Italii, prowadząc Włochów do odczuwania wstydu z powodu chwalebnej przeszłości i odrzucenia dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa.
To miał być wybór postępu, wybór nie faworyzujący prawdy kosztem błędu, nieuznający prymatu dobra nad złem, nienarzucający praw i doktryn siłą, lecz promujący zastosowanie ich poprzez świadomą decyzję. Dziś jesteśmy jako Włosi narodem zepsutym, który aprobuje konkubinat i aborcję, promuje sodomię i perwersję, uznaje prawo do popełniania zbrodni i wyśmiewa – a nawet potępia – uczciwość, prawość i cnotę. W imię tolerancji zostaliśmy wezwani do usprawiedliwienia zła, przekonując samych siebie, że to w żadnym przypadku nie będzie przeszkodą dla dobra. Dziś państwo udziela gwarancji złu i je chroni; dotarło do etapu zakazywania dobra. Ktoś może popełnić najohydniejsze zbrodnie, takie jak zabijanie niewinnego istnienia w łonie matki czy bezradnej, starszej lub nieuleczalnie chorej osoby, ale zakazuje się obrony życia, rodziny i religii.
Z drugiej zaś strony istota liberalizmu – który, jak powtarzam, jest politycznym zastosowaniem zasad masonerii – leży dokładnie w stopniowym rozbrajaniu większości dobrych, a równocześnie we wspieraniu i wzmacnianiu mniejszości zepsutych, korzystając z pretekstu absurdalnej równości praw. A jednak zrozumienie, że sama idea równości jest absurdalna, nie powinno być trudne dla każdego, kto choć trochę rozumuje. Idea ta zakłada zniwelowanie wszelkich różnic, ujednolicenie każdej różnorodności, co ostatecznie skutkuje usunięciem tego, co miało czynić ciało społeczne – a więc logicznie, także i kościelne – skutecznym w swych członkach, różnych choć harmonijnie połączonych.
Udawanie, że stopa może widzieć, albo że ręka może słyszeć, bądź też redukowanie funkcji organów do ich najbardziej podstawowego wspólnego mianownika, stanowi absurd; to nikczemny zabieg, tak jak i rzeczą nikczemną byłoby oczekiwanie, że w przypadku samochodu sprzęgło pełnić będzie funkcje kół albo silnik zadania pełnione przez światła. A jednak w sprawach publicznych rządzić pozwala się tym, którzy nie mają władzy; pozwala się na definiowanie jako rodzinę związku, który ze swej natury skazany jest na bezpłodność, a prawo decydowania o tym, czy prawo jest sprawiedliwe, przypisuje się nie tym, którzy posiadają mądrość i roztropność by się tym zajmować, lecz tym, którzy nad dobro wspólne stawiają swe własne partykularne interesy. Prowadzi to do czczenia złotego cielca, odmawiania wyłącznej czci żyjącemu, prawdziwemu Bogu. W tym właśnie demokracja ukazuje swą słabość, jako że prezentuje jako swój postulat przekonanie o wrodzonej dobroci tłumu, który to – przeciwnie – skłonny jest do zła i grzechu, potrzebuje prowadzenia przez władzę posiadającą za swój wzór wartości transcendentne.
Ten wyścig w stronę przepaści posiada jasne konotacje z Nemezis, która karze nieznającą granic hybris rzucającą wyzwanie Niebu, w szczytowym okresie buntu i chaosu odrzucając jakąkolwiek hierarchię i porządek nadany przez Stwórcę i Pana wszechrzeczy. Tylko w ten sposób możemy rozumieć nikczemne decyzje rządzących, począwszy od zarządzania kryzysem pandemicznym aż po masowe przyjmowanie nielegalnych imigrantów. Tylko w ten sposób uda nam się dostrzec szaleństwo łączące różne, pozornie niepowiązane ze sobą, fakty w jeden projekt. Szukanie racjonalności w świecie tzw. ekspertów, którzy nakazują maski w celu chronienia populacji przed wirusem grypy czy też w wydawanych przez władze poleceniach zamykania szkół i restauracji, podczas gdy w środkach publicznego transportu obywateli zmusza się do podróżowania w ciasnocie, stanowi kontynuację tego szaleństwa. Byłoby to uznaniem racjonalności i logiki, której te polecenia posiadać nie mogą. Tak samo, jak rzeczą absurdalną jest dyskutowanie na temat rzekomo nieuniknionych pożyczek, o które Włochy powinny poprosić Unię Europejską po tym, gdy Unia ta – korzystając z metod przestępczych, godnych najgorszych lichwiarzy – naukowo stworzyła społeczne i ekonomiczne założenia tego kryzysu gospodarczego. Rzeczą absurdalną jest pytanie dlaczego metody leczenia COVID-19 są bojkotowane na rzecz tzw. eksperymentalnych szczepionek, które zostały wyprodukowane z wykorzystaniem abortowanych płodów i których długoterminowe skutki są wciąż nieznane; podczas gdy rzeczą oczywistą jest to, że pandemia została zaplanowana z jednej strony w celu nieproporcjonalnego wzbogacenia lobby farmaceutycznego, a z drugiej w celu narzucenia środków kontroli, które w innej sytuacji byłyby nieakceptowalne.
Jeśli jednak takie konstruktywne i otwarte nastawienie mogło być w pewien sposób usprawiedliwiane i wybaczane jeszcze kilka lat temu w imię częściowego pojmowania globalnego obrazu, dziś grozi mu degeneracja prowadząca do tępego współudziału; założenie dobrej wiary części naszych interlokutorów zostało rozwiane. Wyjątku nie stanowią ostatnie wydarzenia drugiego kryzysu rządu Conte, zaufania pokładanego w rządzie premiera Draghiego, a jeśli ogólny entuzjazm partii, a nawet tzw. opozycji, nie stanowi zaskoczenia, pozostajemy poruszeni zgodą ofiar wyrażoną w sprawie mianowania kata o wiele gorszego, niż prawnik pochodzący z Volturara Appula (wioska, z której pochodził dawny premier Conte).
W istocie wydaje się, że nadejście cynicznego technokraty powitano z ulgą po roku gromkich proklamacji i rażących kompromitacjach jego poprzednika. Jeśli istotnie byli jeszcze tacy, którzy poprzednio ubolewali nad okropnym zarządzaniem epidemią poprzez dekrety, środki tak bezprawne co i niszczycielskie, dziś zmianą na lepsze wydaje się skuteczność w realizacji tego samego planu. To tak, jakby skazany na śmierć w chwili, w której pochyla kark umożliwiając zadanie ciosu, cieszył się z tego, że ostrze topora zostało naostrzone.
Włosi, wepchnięci w lęk i służebność przez media i operację masowej manipulacji, byli bardziej posłuszni niż narody słynące z większego od nich zdyscyplinowania. Kiedy to w naszych miastach politycy rekomendowali zachowywanie dystansu społecznego przy nieśmiałych demonstracjach, w wielu europejskich krajach obywatele spontanicznie wylali się na place, z determinacją stawiając czoła gwałtownym represjom ze strony policji. Kiedy naszą „opozycję” oburza brak skuteczności Komisarz Arcuri w zakresie dystrybucji szczepionek, w innych krajach grupy prawników i lekarzy potępiają niebezpieczeństwo i sprzeciwiają się obowiązkowemu przyjmowaniu szczepionek, uzyskując zakaz takiej dystrybucji ze strony samych władz. A jeśli są i tacy, którzy wskutek irytacji rażąco łamią bezprawne zasady, to we Włoszech są oni krytykowani jako nieodpowiedzialny przez tych, którzy – choćby tylko-li wskutek politycznej kalkulacji – powinni przewodzić rewolcie pokazując absurdalność zamykania działalności handlowej w sytuacji, w której brakuje naukowych dowodów potwierdzających zasadność tak drastycznych kroków.
Mario Draghi prezentuje sobą kwintesencję tyranii Nowego Porządku Świata: z jego cyniczną niekompetencją, profesjonalizmem w podejmowaniu niszczycielskich działań i skutecznością jego funkcjonariuszy. Nie jest niczym zaskakującym to, że odebrał on wykształcenie – tak jak Joe Biden i wielu innych globalistycznych liderów – w ideologicznej szkole jezuitów. Nie jest to niczym zaskakującym, nie mogłoby być inaczej. Tylko struktura wysoce hierarchiczna i niemal wojskowa mogła z diabelską dalekowzrocznością zmanipulować młode sumienia całego pokolenia, przygotowując nadejście tyrańskiego, nieludzkiego społeczeństwa. Widzieliśmy to we Włoszech, na długo przed rokiem 1968, kiedy to profesorzy uniwersyteccy z niepohamowaną radością powitali wybór Roncallego, przyjaciela modernisty Bonaiutiego, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że pozorna dobroduszność skrywa umysł zatruty doktrynami zwalczanymi przez Piusa X, a także i przez Piusa XII – aż po chwilę, w której znalazł się on na łoży śmierci. Obserwowaliśmy to w przypadku połowy europejskich uniwersytetów i na katolickich uniwersytetach Ameryki, z których to wyłonili się bohaterowie Drugiego Soboru Watykańskiego i okresu posoborowego, agitatorzy i propagandyści ruchów studenckich, lewicowych związków zawodowych, terrorystów z Brigate Rosse, teologii wyzwolenia; teoretycy wyzwolenia seksualnego, rozwodów i aborcji. Można powiedzieć, że w ciągu ostatnich dekad nie było ani jednego wydarzenia politycznego, społecznego, kulturalnego czy religijnego, które nie opierałoby się na potężnej inspiracji jezuitów, którzy to po złamaniu składanej kiedyś przysięgi i ślubów udostępnili swemu nowemu panu potężną sieć relacji, zdolność infiltrowania poprzez swych emisariuszy kluczowych stanowisk w polityce, administracji publicznej, edukacji, kulturze, miediach, biznesie i finansach. Sieć ta się odnawia, być może z większą jeszcze skutecznością i przenikliwością, przy wywrotowości nie mniejszej niż ta charakteryzująca sekty masońskie i grupy spiskowców.
Giuseppe Conte, homo novus wspierany w Watykanie przez prałatów, którzy są głęboko skompromitowani najgorszą, chrześcijańsko-demokratyczną i katolicko-komunistyczną polityką, pełnił swe zadanie marionetki z ambicjami tak śmiesznie, co i nierealistycznie. Umożliwił on realizację projektu inżynierii społecznej, który obejmował prawnika sine nomine jako ignoranta wykonującego polecenia globalistycznego lalkarza; wykorzystując próżność Conte w celu narzucenia społeczeństwu niszczycielskich decyzji, decyzji, które nie zostały ratyfikowane przez parlament ani nawet głosami obywateli. Jego wyraźnie tymczasowa rola musi się skończyć w chwili, w której jego niekompetencja i niespójność staną się oczywiste. Wówczas konieczna będzie „zmiana tempa”, taka jak zeszłego lata, która to – co niektórzy obserwatorzy włoskiej polityce przewidzieli – zrealizowana została poprzez nadejście Mario Draghiego, byłego dyrektora Goldman Sachs International, byłego gubernatora Banku Włoch, Europejskiego Banku Centralnego – przedstawiciela lobby finansowego, będącego naturalnym dziedzicem Mario Montiego.
Dostrzec można w tej sytuacji pouczającą paralelę dotyczącą jezuity Jorge Mario Bergoglio, który został mianowany przez tzw. Mafię z Sankt-Gallen: Argentyńczyk także był przedtem prawie nieznany, wybrany został w celu zniszczenia ostatnich pozostałości Kościoła katolickiego, tak jak i Conte Bergoglio wierzy, że jest twórcą radykalnej i nieodwracalnej zmiany, myśli o przejściu do historii podczas gdy ci, którzy nim manipulują, wybrali już jego następcę. Także i w tym przypadku indywidualna próżność, egocentryzm, a nawet złudzenie wszechmocy uniemożliwia zrozumienie mu tego, że jest wykorzystywany, a wsparcie, jakim się dziś cieszy, przekształci się w bezwzględny cynizm z chwilą, w której jego klęski zostaną umiejętnie podkreślone przez media. Obydwaj posiadają podobne przeznaczenie, wyjątku nie stanowić będzie pod tym względem Joe Biden, którego wiceprezydent Kamala Harris z niecierpliwością czeka na chwilę, w której scenariusz nakaże obalenie skorumpowanego demokraty pod pretekstem problemów ze zdrowiem psychicznym lub fizycznym.
Jest więc rzeczą olbrzymiej wagi, a równocześnie nieuniknioną, by każdy, kto nosi w sercu los swej ukochanej ojczyzny rozumiał, że premier Draghi w żaden sposób nie odejdzie od globalistycznego programu. Za wyjątkiem zwiększenia skuteczności, z którą będzie go wdrażać. Czymś naiwnym jest karmienie nadziei, że technokracie – dzięki technokratom wkrótce nadejdzie upadek Grecji – z jakiegoś powodu nie powiedzie się realizacja jego zadania. Tak samo, jak jakiekolwiek wsparcie dla tego rządu może nieuchronnie prowadzić do dalszej utraty narodowej suwerenności i całkowitego podporządkowania Nowemu Porządkowi Świata. Nie zapominajmy, że do tego rządu należą postaci takie jak Vittorio Colao i Roberto Cingolani, według którego Wielki Reset jest obecnie na wysokim poziomie realizacji, bez względu na zgodę wyborców.
Ci, którzy dziś rządzą – we Włoszech, jak i we Stanach Zjednoczonych – nie uważają w najmniejszym stopniu za istotne tego, że uzurpowali władzę poprzez pałacowe podchody i wyborcze oszustwa. Nie uważają też za istotne tego, że totem demokracji, dzięki któremu oszukują masy, został zastąpiony okrutną dyktaturą – z alibi (albo i bez) pod postacią pandemii. Dobrze wiemy, że wszystko to było przez lata planowane; i że w celu pełnej realizacji globalistycznego projektu elita nie zawaha się podeptać podstawowe prawa korzystając w tym celu z pretekstu, że czyni tak dla naszego dobra. Wiemy także, że im bardziej zbliżamy się ku końcu czasu, tym bardziej Opatrzność pomnaża łaski dla pusillus grex, które pozostaje wierne Panu.
Jeśli uda się nam zrozumieć, że to co dzieje się we Włoszech stanowi część jednego scenariusza, realizowanego pod jednym kierownictwem, uda nam się uchwycić spójność faktów, które są pozornie całkowicie różne. A nade wszystko zrozumiemy, że motywacje przyjmowane w celu uzasadnienia środków łamiących naturalne wolności jednostki nie są niczym innym, jak tylko pretekstami, tak fałszywymi, co i niedorzecznymi. A jako że wszystko opiera się na olbrzymim kłamstwie, wystarczy że upadnie tylko jedno spośród tych oszustw a upadnie cała globalistyczna wieża Babel, z całą jej hierarchią, kapłanami, dworem i służbą. Cadent a latere tuo mille, et decem millia a dextris tuis; ad te autem non appropinquabit – psalm 91 przypomina nam o obronie z wysoka i karze czekającej na występnych. Przynagla nas do tego, byśmy pokładali naszą nadzieję w Bogu, który pośle swe anioły po to, by chroniły nas na naszej drodze.
Nie pozwólmy, by uwiodła nas pozorna nieuchronność zła. Szatan jest na wieczność tym pokonanym, który szuka sposobu na zniszczenie Kościoła Chrystusowego – zgodnie ze słowami Zbawiciela: niewzruszonej skały. Jeśli faktycznie nadejść ma Wielki Reset naszego społeczeństwa, to dojdzie do niego jedynie wskutek pokuty za publiczne grzechy narodów, wraz z odrodzeniem Christianitas, powrotem do Prawa Bożego. Fiat voluntas tua, jak modlimy się w Modlitwie Pańskiej – niech to będzie naszym programem, podążając za przykładem Przenajświętszej Dziewicy Maryi, naszej Pani i Królowej, która stąpała po wężach i żmijach, zmiażdżyła głowę lwa i smoka.
+ Carlo Maria Viganò, arcybiskup
3 marca 2021 roku
Za: PCh24.pl